Odpalanie kijanki na zaciąg |
Maska... gdzie ta pompa.. ?! Miałem dwa zdarzenia z brakiem paliwa... ale obydwa skończyły się pomyślnie... .... 1. na kilometr od CPN skończyło się paliwo... liczyłemże dojade... brak kontroli, a wskazówka i kontrolka paliwa to pojęcie względne...więc na 1 km przed CPN zgasł...ale zdążyłem przekręcić kluczyk i na żaglach dojechałem pod sam dystrybutor...Jedynie cięzko było kręcić kierownicą (wspomaganie) no i hamowanie kiepskie...a dojazd z zkarętami 2. historia ale juz nie było tyle szczęścia.... trza było dowieść paliwko.... Chyba jestem trochę roztargniony.... ALE musze powiedzieć, że w obu przypadkach, po niedługim kręceniu odpaliła bezproblemowo !!! w drugim przypadku przez jakąś 1-2 godz. i jakieś 2-3 włącz - wyłącz paliła się kontrolka Komputer... potem zgasła.. WRACAJĄC DO TEMATU.... pytanie brzmiało odpalać na pych, czy nie ?! Panowie, to nie żużel...auto nie jest przystosowane do tego rodzaju zabiegów...ALE w ekstremalnych, awaryjnych sytuacjach mozna z tego rozwiązania skorzystać.... Jeżeli te wszytskie paski, łańcuszki i inne podzespoły są tak wrażliwe na obciążenia, to Panowie stawiać Kijanki w domu w salonie w kredensie za szybą i nigdzie nie wyjeżdżać.. a napewno już w teren nie wyjeżdżać... Te kijanki, szczególnie starsze modele, manuale.. to prawie Ursus w ładnej kaście... wszystko wytrzyma.. |