Jak dobrze kupić sorento! :)
Tak sobie zastanawiam, się kiedy któryś z nas (odpukać) będzie chciał sprzedać swoją "miłość – soręcinę” i nie daj boże będzie ona nazwijmy to „po kolizji” to czy przed sprzedażą naprawi pojazd i pomaluje go, czy też będzie jeździł do chwili sprzedaży rozbitym, uszkodzonym samochodem. Pomijam fakt Policji, która raczej nie pozwoli na to, ale czy któryś/któraś z Was wystawi na sprzedaż samochód rozbity, czy też zrobi go. Faktem jest, że zrobienie na sprzedaż np. po sprowadzeniu z zagranicy a naprawienie pojazdu po np. kolizji (w dodatku przy wykorzystaniu środków z ubezpieczaln)i to dwie odrębne sprawy. Ja jak to niedawno powiedział mój Burmistrz (przepraszał na łamach Teleexpresu) mieszkam w "pipiduwie" i u mnie choć dużo mniej niż w WIELKICH miastach typu Warszawa, Szczecin, Radom, Kielce (nie ma w tym żadnych podtekstów ale są to "metropolie") także dochodzi do kolizji . Gdzieś już pisałem, że około 10 lat temu jeszcze poldkiem miałem kolizję tj. żwirek zaparkował mi w kufrze - no i co miałem samochód na giełdę zawieźć rozbity. Jasne, że naprawiłem. Naprawiałem jak dla siebie więc nie wstydzę się tego i dziś mogę popatrzeć śmiało w oczy osobie której go sprzedałem. Inną sprawą są (choć nie zawsze) nazwijmy te osoby tj. tak zwani handlarze. Oni żyją z przystosowania samochodów do jazdy a nawet nie do jazdy a do sprzedaży i to przy użyciu jak najmniejszej gotówki.
Wydaje mi się, że jak osoba sprzedająca jeździ samochodem kilka lat to już ten fakt może kwalifikować delikwenta do zaliczenia go w poczet uczciwych sprzedających.
Owszem, nie każde złoto co się świeci czego dowodem bez urazy są pojazdy, nawet na naszym forum, których użytkownicy kupili samochody z małymi przebiegami a narzekają na to czy tamto (przez grzeczność nie będę wymieniał usterek). Forumowicze – może nie wszyscy, którzy kupili samochody sprowadzone z zagranic - nie dokonali zakupu osobiście za granicą bądź przy wykorzystaniu osób znajomych - domyślają się że zostali zrobieni w tak zwane bambuko np. co do stanu licznika no bo stan lakieru można sprawdzić np. miernikiem grubości lakieru.
Wracając do stanu lakieru, kiedyś znajomek opowiadał jak sprzedawał malucha na giełdzie. Maluch po niewielkiej kolizji czołowo-bocznej z pomalowanym przednim błotnikiem. Przechodzący giełdą zawiany gościu zadał mu pytanie – czemu ten błotnik był malowany? Na co uzyskał od mego znajomka odpowiedź w formie pytania – a czy gdyby był wstawiony błotnik lecz nie pomalowany kupiłbyś go pan?
Wydaje mi się, że tego dalej nie trzeba komentować.
Sory za tak długi elaborat.


  PRZEJDŹ NA FORUM